Na ten drugi raz czekałem 37 lat! A pierwszy? Otóż w 1985 roku przypadkowo poznałem w Zwierzyńcu młodego Algierczyka i pomogłem mu. On w rewanżu zaprosił mnie do swojego kraju. Dzięki temu otrzymałem paszport i w kwietniu 1986 roku ruszyłem w drogę. Jednak zakończyła się ona po dwóch tygodniach w Paryżu, skąd wróciłem do domu. Kilka lat temu Azzedine odnalazł mnie na Facebooku i zaproponował wizytę w Algierii. Nie chciałem jednak nadużywać jego gościnności i skorzystałem z oferty biura podróży. Umówiliśmy się na spotkanie w algierskiej stolicy.
W czasach PRL filmowcy chcieli kręcić filmy poza Polską. Raz, że to była okazja zobaczyć trochę świata, a po drugie w delegacji zagranicznej przysługiwały atrakcyjne diety w prawdziwych pieniądzach. Dla zespołów filmowych barierą były jednak względy finansowe. Dewizy były na wagę złota, a realny[ nie oficjalny] kurs złotego względem tzw. twardych walut wyglądał żałośnie. Dlatego nagminną praktyką było to, że tzw. kraje demokracji ludowej udawały te zachodnie. Jeżeli już udało się wyjechać , to w autentycznych plenerach Wiednia czy Paryża filmowano z samochodu bądź też ukradkiem na ulicy, byle by nie zauważyła tego policja. Na wykupienie zezwolenia nie było środków. Dzisiaj jest to o wiele prostsze. Są pieniądze i możliwości. Oby tylko talentu wystarczyło…
Oprócz popularnych zabytków, każdy podróżnik napotyka na swej drodze różne, w miarę współczesne obiekty, które przykuwają jego uwagę. Choćby dlatego, że są słynne, ale też takie, które mogą poszczycić się niebanalną architekturą. Poniżej zaprezentuję niektóre z nich, opisując swoje subiektywne wrażenia. Uwaga: mogą być zupełnie odmienne od utartych ocen.
Zobaczyć zwierzęta w ich naturalnym środowisku. To jest to! Mi się to wielokrotnie udało, łącznie z tzw. Wielką Piątką Afryki, którą tworzą: lew, bawół, słoń, lampart i nosorożec. Choć czasami zwierzaki żyją w stanie swobody połowicznej, to wyglądają na zadowolone. A może tylko wyglądają. Poniżej zamieszczam zdjęcia z krótkim opisem.
Wprawdzie nie przejechałem się słynną Koleją Transyberyjską, ale Transkanadyjską już tak. Do tego dochodzą podróże w Indiach, Peru, Australii, Japonii, Indonezji, Uzbekistanie, Chinach i Tunezji. O Europie nie wspominając. Opiszę niektóre z nich. A oprócz tego zamieszczę kilka innych tematów związanych z kolejnictwem.
Podczas moich podróży spotykałem ciekawe miejsca czy obiekty, które mnie zaintrygowały i uznałem, że są warte zwrócenia na nie większej uwagi. Udało mi się też doświadczyć niezapomnianych przeżyć, związanych np. z jazdą pociągiem czy spotkaniem ciekawych ludzi. Poniżej umieszczam ich przykłady, z wyjaśnieniem dlaczego mnie bardziej zainteresowały i zapadły w pamięć.
Tak wiele ich widziałem. Miejsca, gdzie natura bardziej się wysiliła, tworząc coś co często określa się słowem “skarb”. Jak prezentują się, gdy zamiast na fotografii człowiek widzi je bezpośrednio? Przeważnie korzystnie, ale bywają też rozczarowania. Poniżej opowiem o moich wrażeniach. I jednych, i drugich.
Jestem człowiekiem prowincji, ale miasta też lubię. Odwiedziłem ich dziesiątki na całym świecie, prawie wszystkie z tych największych i najsłynniejszych. Jakie pozostawiły we mnie wspomnienia? Czy nie okazały się przereklamowane? Niestety, często tak. Ale były też pozytywne zaskoczenia. Poniżej moje subiektywne opinie. Kolejność jest generalnie przypadkowa, poza pozycją Nr 1. To jest naprawdę Numer Jeden! W skali całego globu. Już chyba wszyscy wiedzą, o które miasto chodzi.
W swoich podróżach widziałem większość sztandarowych zabytków świata na wszystkich kontynentach. Jedne zrobiły na mnie kolosalne wrażenie, przy innych poczułem rozczarowanie. Zechcę teraz opowiedzieć o moich odczuciach z zaznaczeniem, gdzie były jakie emocje. Niektóre mogą być zaskoczeniem dla Czytelnika, gdyż są jakby wbrew powszechnym opiniom.
Trzy sąsiadujące kraje: Gambia, Senegal i Gwinea Bissau, mają za sobą różną przeszłość wykreowaną przez innych kolonizatorów, odpowiednio Wielką Brytanię, Francję i Portugalię. Widać to bardzo wyraźnie do dziś, mimo, że uzyskały niepodległość wiele dekad temu. Podobnie jest i u nas, choć upłynęło już ponad 100 lat od zakończenia okresu zaborów, ich skutki tkwią wciąż w mentalności potomków dawnych mieszkańców Galicji, Kongresówki oraz Pomorza i Wielkopolski. Nie mówiąc o architekturze, organizacji i etosie pracy czy zamożności.