Hotele na 6 kontynentach

Nocowałem w kilkuset obiektach na wszystkich zamieszkanych kontynentach. O różnym standardzie – od tych naprawdę luksusowych do nader skromnych, które raczej bym omijał. Ale innych tam nie było.

A f r y k a

&. Algieria

Kraj, do którego nie dotarła jeszcze turystyczna globalizacja. Na ogół jest to plus, ale z hotelami jest na odwrót. I nie chodzi o jakość noclegów, bo ta jest zarzutu. Podobnie jak i architektura[ fotografia]. Ale szwankuje gastronomia. Na posiłek trzeba sporo czekać, gdyż obsługa nie jest przygotowana na większe grupy. Pod tym względem od sąsiedniej Tunezji Algierię dzieli niemal przepaść.

&. Etiopia

Spośród wszystkich odwiedzonych przeze mnie krajów najbardziej ciekawa jest Etiopia. Jest najlepiej zachowanym, w pierwotnej postaci krajem na świecie, gdzie nie widać śladów kolonizatorów. Włosi byli za krótko, by coś trwałego – poza makaronem – po sobie pozostawić. Urzekają tu zabytki, wczesnochrześcijańska religia, ale przede wszystkim ludzie. Niestety gorzej jest z bazą noclegowo – gastronomiczną, zwłaszcza z dala od głównych ośrodków turystycznych. Nawet jak hotel wygląda z zewnątrz dobrze [ fotografia] , wewnątrz ma sporo braków. Pamiętam, że w pokoju były odkryte przewody elektryczne, a w łazience było nagromadzenie usterek. Ale uroda Etiopii i tak przewyższa te drobne niedociągnięcia.

A u s t r a l i a

&. Sydney

Przy podróżowaniu na własną rękę najważniejsza jest lokalizacja hotelu. Najlepiej, aby był blisko dworca, do którego dotrzemy z lotniska, autobusem czy pociągiem. Tak właśnie było w Sydney[ fotografia], przez co i dojazd i odjazd w dalszą drogę okazał się bezproblemowy. Choć pokój był mały i niewygodny.

A z j a

Teheran

Sporo podróżuję, zarówno sam jak i z wycieczkami zorganizowanymi. Ale coś takiego jak w stolicy Iranu spotkało mnie po raz pierwszy. Otóż po przylocie  na stołeczne lotnisko, miejscowe biuro podróży zaoferowało nam… dwugodzinny odpoczynek w pobliskim hotelu[ fotografia]. Rewelacja. Ale to był tylko początek dobrych doświadczeń w tym kraju. urzekł mnie nie tylko zabytkami i pejzażami, ale też mieszkańcami. Irańczycy są wspaniałym społeczeństwem.

&. Astana

Nowo wybudowaną stolicę Kazachstanu oglądam z okna pokoju hotelowego na dwudziestym bodajże piętrze. Widok jest przepiękny: nie tylko na stylową zabudowę, ale i bezkresny step dookoła.

A m e r y k a  P o ł u d n i o w a

&. Uyuni

To nie jest dobre miejsce do życia. Nawet na krótko. Nie dość, że jest wysoko[ 3600 m n.p.m.] to i zimno. A w hotelu[ fotografia] jakoś nikt o to nie zadbał i nie ma ogrzewania. Wobec tego trzeba – podobnie jak i w przypadku poprzednich noclegów na boliwijskim Altiplano – albo się grubo opatulać do spania, bądź też zadbać o jakiś grzejnik typu farelka. Ale to wszystko rekompensują fantastyczne widoki!

&. Delta Orinoko

Po rejsie przez Orinoko nocleg wypada na rzecznej wyspie wprost w dżungli. Do dyspozycji jest stylizowany na lokalny domek, który w nocy szturmują mniejsze i większe zwierzęta pełzające, chodzące i fruwające. Nie ułatwia to zaśnięcia, zwłaszcza gdy widzi się byle jak załatane dziury w ścianach…

A m e r y k a  P ó ł n o c n a

&. Kanada

Od dawna marzyłem o tym, by przenocować kiedyś w typowym amerykańskim motelu. W końcu udało się, tyle że w kanadyjskim miasteczku Tweed między Ottawą a Toronto. A że nie w USA? Przecież mówi się często, że Kanada to taka kopia Stanów Zjednoczonych, ale na szczęście bez ich wad. Mimo zimy był prawie pełny. Każdy zostawia swe auto naprzeciw drzwi wejściowych i ma do dyspozycji mikro mieszkanie o podstawowych wygodach. Nasze obiekty noclegowe, opatrzone szyldem “Motel” – tak popularne w czasach PRL, a także spotykane spotykane dzisiaj – były i są jednak jednak mało podobne do oryginału

&. Meksyk

Bardzo lubię spać w zabytkowych obiektach przystosowanych do funkcji hotelowych. Bo mają styl, tak, jak tu w starej hacjendzie na półwyspie Jukatan.

 

E u r o p a

&. Prisztina

W Prisztinie trafił mi się hotel skromny[ fotografia], ale za to niedrogi i blisko centrum. No i ze śniadaniem, choć miałem z nim na początku niejakie problemy. Pierwszego poranka schodzę o umówionej godzinie[ wcale nie piąta rano!], a tu się jeszcze nic nie dzieje. Gospodarz jest zaskoczony moją punktualnością i uwija się jak w ukropie. Nie ma za wiele osób do obsłużenia, bo jestem jedynym gościem w obiekcie – wiadomo w lutym jest turystów jak na lekarstwo. Drugiego dnia jest podobnie, ale trzeciego – jedzenie czeka na mnie!

&. Lwów

W 1990 roku ruszam ze znajomymi na zwiedzanie Lwowa. Trwa jeszcze ZSRR, więc tamtejsze ruble są niewiele warte. A my zarabiamy już konkretne pieniądze, przez co wszystko jest dla nas tanie. Zatrzymujemy się więc w najlepszym hotelu w mieście “George”, gdzie kiedyś nocowały różne sławy, w tym Józef Piłsudski i szach perski. Kilka lat później, gdy ceny się wyrównały, stać mnie tylko na to, by popatrzeć sobie na ten obiekt z ulicy…

Marek Marcola