Często zdarzało się, że ludzie na wieść o podróży do jakiegoś kraju czy miasta reagowali tak: “Lepiej nie jedź, bo tam jest niebezpiecznie”. Bo rzeczywiście niektóre rejony mają fatalną opinię. Jednak pojechałem i – na szczęście – te przestrogi okazały się przesadzone. Bywały jednak i takie miejsca, gdzie czułem się zagrożony i z ulgą je opuszczałem. Dużo podróży odbyłem zupełnie sam i wszystko przeszło dobrze. Jednak w niektóre obszary naszego globu bez towarzystwa na pewno nie wybrałbym się. Przykłady? RPA, Wenezuela, Brazylia.
Wiadomo, że podstawą bezpieczeństwa osobistego jest wzmożona uwaga, rozsądek i przewidywanie zagrożeń. Tyle, i aż tyle. A najbezpieczniej jest z reguły w krajach dyktatorskich, gdzie policja totalnie kontroluje społeczeństwo. Pamiętamy, że w stanie wojennym w Polsce przestępczość spadła do zera.
Nocowałem w kilkuset obiektach na wszystkich zamieszkanych kontynentach. O różnym standardzie – od tych naprawdę luksusowych do nader skromnych, które raczej bym omijał. Ale innych tam nie było.
Mówiąc prawdę nie mam specjalnych osiągnieć w podróżach po wodzie. Najdłuższy dystans, jak pokonałem morzem to rejs promem z Gdyni do Karlskrony w Szwecji, raptem 228 mil czyli 367 km. Ale za to odbyłem wiele przejażdżek łodziami w naprawdę ciekawych i egzotycznych miejscach. Może więc warto o tym napisać?
Powinienem rozróżnić dwa rodzaje pojazdów: autobusy kursowe oraz autokary turystyczne. W tej pierwszej grupie pokonałem kilka tysięcy kilometrów, w drugiej – kilkadziesiąt. Rzecz jasna, ciekawsze jest podróżowanie lokalnymi środkami transportu, gdyż jest się bliżej życia miejscowych. Ale i oglądanie świata zza szyby wygodnego autokaru też ma swoje zalety.
Taxi to na ogół drogi środek lokomocji. Choć nie zawsze i wszędzie. Czasami to jedyny sposób, aby dotrzeć w zaplanowane miejsce. I na czas. Nieważne czy auto jest nowe czy stare, oznakowane czy nie, ważne, by kierowca był uczciwy i słowny. A z tym czasami bywa problem. A najuczciwszego spotkałem… w Warszawie.
Odbyłem już 184 przeloty, w sumie pokonując ponad pół miliona kilometrów. Dokładnie w linii prostej od jednego lotniska do drugiego nazbierało się tego 583 966 km. Faktycznie więcej, gdyż samolot prawie nigdy nie leci po idealnej prostej. Po zliczeniu czasów wychodzi na to, że w powietrzu spędziłem niecały miesiąc. Prawdziwy maraton odbył się w 2018 roku podczas podróży dookoła świata, kiedy w czasie 10/11 dni[ patrz wpis] przeleciałem 41,5 tys. km, co zajęło łącznie 52 godziny.
W czasach PRL filmowcy bardzo chcieli kręcić filmy poza Polską. Raz, że to była okazja zobaczyć trochę świata, a po drugie w delegacji zagranicznej przysługiwały atrakcyjne diety w prawdziwych pieniądzach. Dla zespołów filmowych barierą były jednak względy finansowe. Dewizy były na wagę złota, a realny[ nie oficjalny] kurs złotego względem tzw. twardych walut wyglądał żałośnie. Dlatego nagminną praktyką było to, że tzw. kraje demokracji ludowej udawały te zachodnie. Jeżeli już udało się wyjechać , to w autentycznych plenerach Wiednia czy Paryża filmowano z samochodu bądź też ukradkiem na ulicy, byle by nie zauważyła tego policja. Na wykupienie zezwolenia nie było środków. Dzisiaj jest to o wiele prostsze. Są pieniądze i możliwości. Oby tylko talentu wystarczyło…
Oprócz popularnych zabytków, każdy podróżnik napotyka na swej drodze różne, w miarę współczesne obiekty, które przykuwają jego uwagę. Choćby dlatego, że są słynne, ale też takie, które mogą poszczycić się niebanalną architekturą. Poniżej zaprezentuję niektóre z nich, opisując swoje subiektywne wrażenia. Uwaga: mogą być zupełnie odmienne od utartych ocen.
Zobaczyć zwierzęta w ich naturalnym środowisku. To jest to! Mi się to wielokrotnie udało, łącznie z tzw. Wielką Piątką Afryki, którą tworzą: lew, bawół, słoń, lampart i nosorożec. Choć czasami zwierzaki żyją w stanie swobody połowicznej, to wyglądają na zadowolone. A może tylko wyglądają. Poniżej zamieszczam zdjęcia z krótkim opisem.
Wprawdzie nie przejechałem się słynną Koleją Transyberyjską, ale Transkanadyjską już tak. Do tego dochodzą podróże w Indiach, Peru, Australii, Japonii, Indonezji, Uzbekistanie, Chinach i Tunezji. O Europie nie wspominając. Opiszę niektóre z nich. A oprócz tego zamieszczę kilka innych tematów związanych z kolejnictwem.