Zobaczyć zwierzęta w ich naturalnym środowisku. To jest to! Mi się to wielokrotnie udało, łącznie z tzw. Wielką Piątką Afryki, którą tworzą: lew, bawół, słoń, lampart i nosorożec. Choć czasami zwierzaki żyją w stanie swobody połowicznej, to wyglądają na zadowolone. A może tylko wyglądają. Poniżej zamieszczam zdjęcia z krótkim opisem.
Wprawdzie nie przejechałem się słynną Koleją Transyberyjską, ale Transkanadyjską już tak. Do tego dochodzą podróże w Indiach, Peru, Australii, Japonii, Indonezji, Uzbekistanie, Chinach i Tunezji. O Europie nie wspominając. Opiszę niektóre z nich. A oprócz tego zamieszczę kilka innych tematów związanych z kolejnictwem.
Podczas moich podróży spotykałem ciekawe miejsca czy obiekty, które mnie zaintrygowały i uznałem, że są warte zwrócenia na nie większej uwagi. Udało mi się też doświadczyć niezapomnianych przeżyć, związanych np. z jazdą pociągiem czy spotkaniem ciekawych ludzi. Poniżej umieszczam ich przykłady, z wyjaśnieniem dlaczego je bardziej zainteresowały i zapadły w pamięć.
Tak wiele ich widziałem. Miejsca, gdzie natura bardziej się wysiliła, tworząc coś co często określa się słowem “skarb”. Jak prezentują się, gdy zamiast na fotografii człowiek widzi je bezpośrednio? Przeważnie korzystnie, ale bywają też rozczarowania. Poniżej opowiem o moich wrażeniach. I jednych, i drugich.
Jestem człowiekiem prowincji, ale miasta też lubię. Odwiedziłem ich dziesiątki na całym świecie, prawie wszystkie z tych największych i najsłynniejszych. Jakie pozostawiły we mnie wspomnienia? Czy nie okazały się przereklamowane? Niestety, często tak. Ale były też pozytywne zaskoczenia. Poniżej moje subiektywne opinie. Kolejność jest generalnie przypadkowa, poza pozycją Nr 1. To jest naprawdę Numer Jeden! W skali całego globu. Już chyba wszyscy wiedzą, o które miasto chodzi.
W swoich podróżach widziałem większość sztandarowych zabytków świata na wszystkich kontynentach. Jedne zrobiły na mnie kolosalne wrażenie, przy innych poczułem rozczarowanie. Zechcę teraz opowiedzieć o moich odczuciach z zaznaczeniem, gdzie były jakie emocje. Niektóre mogą być zaskoczeniem dla Czytelnika, gdyż są jakby wbrew powszechnym opiniom.
Po objechaniu świata dookoła moim podróżniczym celem jest odwiedzenie przynajmniej 100 państw świata. Gdyby nie ta wredna pandemia byłbym już pewnie u celu, a tak wciąż tułam się w dziewiątej dziesiątce. A kolejnym wyzwaniem jest Antarktyda.
Od dłuższego czasu, będąc w jakimś rejonie Polski, staram się odwiedzać miejsca, w których kręcono filmy. Zwłaszcza kilkukrotne pobyty na Dolnym Śląsku skłoniły mnie do tego, aby zaprezentować kilkadziesiąt plenerów filmowych, wcale nie tak powszechnie znanych. Dlaczego właśnie na Dolnym Śląsku zrealizowano tak wiele wiele znaczących produkcji? Wszystko za sprawą funkcjonowania we Wrocławiu Wytwórni Filmów Fabularnych. Reżyserzy wybierali na ogół lokacje położone blisko, po pierwsze dlatego, iż to ograniczało koszty, a po drugie, gdyż tamtejsze miasta, miasteczka i pejzaże miały wiele do zaoferowania.
Takich malowniczych miejsc o filmowej urodzie jest zresztą wiele w całym kraju. Przyjrzyjmy się tym, gdzie powstawały filmy, ale przeważnie takie wartościowe, z wybitnymi aktorami i mądrym przesłaniem. I niekoniecznie histy filmowe.
I jeszcze dwie uwagi techniczne:
1.Plenery zgrupowane są według województw, a na końcu znajdują się te zagraniczne.
2.Jeżeli w tekście wymieniona jest konkretna lokalizacja – zdjęcie dotyczy właśnie jej . Natomiast, gdy pada tylko nazwa miejscowości, oznacza to, że albo nie dotarłem do konkretnego pleneru, albo jest on bliżej nieustalony, a wiadomo jedynie, że znajduje się np. w Łodzi czy nad Bałtykiem.
Wenezuela jest podręcznikowym przykładem kraju, który przed laty osiągnął całkiem przyzwoity poziom życia, a potem spadł w gospodarczą przepaść. Dlaczego? Z powodu populistycznych i nieudolnych rządów. A to przecież kraj z ogromnymi pokładami ropy naftowej. Wydawałoby się, że wystarczy ją wydobywać i sprzedawać, a obywatele będą zadowoleni. No niezupełnie. Kiedyś tak było, o czym świadczą amerykańskie krążowniki szos, wciąż królujące na tutejszych ulicach. Potem jednak do władzy dorwał się Hugo Chavez i… nikt już nie importował z USA Fordów, Chevroletów i Chryslerów. Za to zaczęło brakować papieru toaletowego. Czytaj dalej →
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że objechanie świata dookoła jest w dorobku każdego podróżnika jak Mont Everest dla wspinacza, choć bez takiego wysiłku. Mnie udało się to po bez mała 40 latach, odkąd pierwszy raz wyjechałem za granicę. W październiku 2018 roku z poznanym rok wcześniej w RPA kolegą spotykamy się na warszawskim Okęciu. Wszystko przygotowane – można ruszać. Czytaj dalej →