Moja hybrydowa pielgrzymka w 30 krokach [2020 – 22]
Długo dojrzewałem do pieszej pielgrzymki – prawie 40 lat. Ale wcześniej miałem w niej swój udział: każdego roku przyjmowaliśmy w naszym domu pielgrzymów[ od 2 do 30 osób] wędrujących z Zamościa do Częstochowy. Kiedy metę pierwszego etapu przeniesiono ze Zwierzyńca do Szczebrzeszyna, przywoziłem stamtąd przynajmniej dwie osoby i potem odwoziłem na start następnego dnia. I zawsze, kiedy grupa odchodziła czułem jakiś zew. Aż w końcu mu uległem. I nie było to takie zwyczajne pielgrzymowanie, tylko rzec można hybrydowe. Nie przeszedłem całej trasy na raz pod skrzydłami kościelnego organizatora, ale w odcinkach, sam, i czasami z odstępstwami od oficjalnej trasy. Niekiedy pomijałem kolejny etap i przechodziłem na późniejszy lecz potem wracałem by przejść ten zaległy. I wciąż uczyłem się, jak uczynić przemarsz najbardziej efektywnym. No i mam na koncie dwa starty i dwa zakończenia.
Krok I – Zamość – Szczebrzeszyn[ 3.8.2021]
Wcale nie zacząłem mojego pielgrzymowania od formalnego startu, czyli zamojskiej katedry[ fotografia]. Miało to miejsce równo rok po przejściu z grupą odcinka Huta Krzeszowska – Nisko[ patrz niżej]. W marszu towarzyszyła mi moja znajoma Teresa, z którą przyjaźniliśmy się od 1980 roku. Rok później przeszła ze mną tylko około kilometra z katedry do ronda – walczyła z rakiem i nie miała sił na więcej. Zmarła w lipcu 2023 roku.
Krok II Szczebrzeszyn – Zwierzyniec[ IX. 2021]
We wrześniu 2021 roku jadę autobusem do Szczebrzeszyna[ fotografia kościoła Świętej Katarzyny] i wracam pieszo do domu pokonując około 10 kilometrów. Droga jest łatwa, bo prowadzi po chodniku i ścieżce rowerowej, a więc jest bezpiecznie.
Krok III. Zwierzyniec – Hedwiżyn[ X. 2021]
Ruszam ze Zwierzyńca[ fotografia kościoła parafialnego] na południowy zachód. Ten marsz[ ok. 12 km] jest nadzwyczaj trudny, bo wiedzie skrajem ruchliwej[ bardzo] jezdni. Idę lewą stroną i na widok auta z naprzeciwka schodzę na bok. Poza tym często oglądam się, by nie zahaczył mnie jakiś wyprzedzający pojazd. Z Hedwiżyna wracam autobusem.
Krok IV. Hedwiżyn – Biłgoraj [ X. 2021]
Podobnie jak w poprzednim odcinku tu też należy mieć oczy dookoła głowy. Duży ruch stwarza istotne zagrożenie dla pieszego. Dopiero na przedmieściach Biłgoraja zaczynają się chodniki. Można przestać oglądać się za siebie. Powrót autobusem kursowym. Na fotografii wnętrze przydrożnej kapliczki po trasie.
Krok V. Biłgoraj – Ciosmy[ 3.11.2021]
Najpierw jadę autobusem do Biłgoraja, a stamtąd ruszam pieszo drogą mało uczęszczaną, a więc bezpieczną. Odpoczywam na przystankach autobusowych. Na fotografii figura przydrożna. Na autobus powrotny do Biłgoraja muszą sporo czekać, więc intensywnie myślę, jak to wszystko usprawnić. Wreszcie mam rozwiązanie.: kupuję rower składany.
Krok VI . Ciosmy – Huta Krzeszowska [ XI. 2021]
Pakuję mojego nowego składaka do bagażnika i jadę do wsi Ciosmy. Tam zostawiam Opla i idę pieszo dalej, Wkrótce wkraczam do województwa podkarpackiego. Na rowerze[ fotografia] mam plecak ze wszystkimi potrzebnymi mi rzeczami, a więc z jedzeniem, piciem i ubraniem na zmianę. Prowadzę rower po lewej stronie i schodzę na bok widząc jakiś samochód. Tak docieram do Hutu Krzeszowskiej. Stamtąd wracam rowerem do auta i wkrótce jestem w domu. Wreszcie mam dobre rozwiązanie!
Krok VII. Huta Krzeszowska – Nisko[ 5.8.2020]
Od tego się zaczęło. W lipcu 2020 zapisałem się na pielgrzymkę, wówczas jedno etapową z racji na COVID 19. Oznaczało to, że różne grupy pokonywały kolejne odcinki. 5 sierpnia czekam przed kościołem na autobus jadący z pielgrzymami za Zamościa. Razem dojeżdżamy do Huty Krzeszowskiej. Najpierw jest Msza Święta w tamtejszym kościele [ fotografia], a potem w drogę. Co jakiś czas są postoje i posiłki. Rzecz jasna, w grupie idzie się lepiej, choć ci młodsi narzucają szybkie tempo. Po 20 kilometrach zaczynam odczuwać trudy marszu. W sumie tego dnia pokonaliśmy 32 kilometry. Jestem wykończony i wiem, że nie dam rady całej trasy przejść w tradycyjnej pielgrzymce. O ile chcę pieszo dojść do Częstochowy musze to zrobić sam. Taki zresztą pomysł podsuwa mi jeden pielgrzym, który nie wraca z nami do domu tylko w pojedynkę idzie dalej. Rok później pójdę w jego ślady, tyle że w etapach.
Krok VIII. Nisko – Stalowa Wola[ XI. 2021]
Jadę samochodem na parking przy markecie na końcu Stalowej Woli i stamtąd cofam się rowerem pod kościół w Nisku[ fotografia] . Wracam pieszo prowadząc mój jednoślad. Droga jest luksusowa, bo wiedzie chodnikami i po ścieżkach rowerowych. Odtąd wiem już, że najbezpieczniejsze i najłatwiejsze trasy są w miastach i większych miejscowościach. Od Niska idę inną trasą, niż pielgrzymka diecezjalna. Oni przechodzą przez poligon wojskowy, ja trzymam się głównych dróg. Nasze trasy spotkają się dopiero w Tarnobrzegu i dalej będą się z grubsza pokrywać.
Krok IX. Stalowa Wola – Grębów[ 2.12.21]
Samochód zostawiam na tym samym parkingu co poprzednio na skraju Stalowej Woli i idę w stronę Tarnobrzegu. Na szczęście nie trzeba iść jezdną, gdyż blisko niej prowadzi droga rowerowa. Kiedy w końcu muszę wejść na drogę asfaltową, okazuje się, że jest nowoczesna i szeroka [ fotografia]. Sprzyja też pogoda, mimo grudnia jest całkiem ciepło. Dochodzę do zaplanowanego punktu i wracam rowerem do auta.
Krok X. Grębów – Tarnobrzeg[ 2.01.22]
Nowy Rok 2022 witam w trasie. 2 stycznia jadę na przedmieścia Tarnobrzegu, gdzie zostawiam auto. Rowerem cofam się do Grębowa i idę na zachód. Trzeba iść wzdłuż drogi, ale jest całkiem nieźle: ruch jest mały, a i jezdnia wystarczająco szeroka, by nie obawiać się każdego nadjeżdżającego samochodu. Dopiero na początku Tarnobrzegu pojawiają się chodniki i ścieżki rowerowe[ fotografia]
Krok XI. Tarnobrzeg – Łążek [ 8.01.22]
Samochód stoi na skraju Tarnobrzegu, czyli tam, dokąd doszedłem poprzednim razem. Na początku znowu mam to, co lubię. Chodniki i ścieżki rowerowe – do wyboru. Ale po dojściu do majestatycznego Jeziora Tarnobrzeskiego pojawia się problem, bo trzeba by iść drogą dwujezdniową, pełną pędzących samochodów. Wybieram więc groblę nadwiślańską, którą dochodzą do mostu[ fotografia]. Za Wisłą jest już województwo świętokrzyskie. W pierwszej miejscowości zawracam do Opla.
Krok XII. Łążek – Osiek [ 15.01.22]
Najpierw jadę samochodem do mety dzisiejszego etapu, czyli do parkingu przy kościele parafialnym. Wracam się na rowerze do Łążka niedaleko Wisły i ruszam pieszo. Jest lekki mróz i nawierzchnia jest oszroniona[ fotografia] – trzeba bardzo uważać. Tradycyjnie omijam główne trasy, wolę te boczne. Raz, że jest bezpiecznie, poza tym można się do woli napatrzeć na tradycyjną świętokrzyską prowincję. Jest jednak w tym jeden minus – w tej plątaninie dróg lokalnych można się pogubić. Na szczęście bez przeszkód docieram do Osieku i wracam do domu.
Krok XIII. Osiek – Wiśniówka[ 13.02.2022]
Za Osiekiem w kierunku zachodnim zaczynają się lasy. To dobrze, bo jest gdzie odpocząć, zjeść i … skorzystać z łazienki. Samochód stoi, tak jak i poprzednio, przy kościele w Osieku. Zwykle stawiam auto przy kościołach. Potem idę przed siebie lub się wracam rowerem do punktu, który osiągnąłem ostatnio. Tym razem po trasie nie ma żadnej wsi, więc zawracam przy słupku drogowym. Fotografuję go[ poniżej], żebym wiedział skąd zacząć następnym razem.
Krok XIV. Wiśniówka – Oględów [18.02.2022]
Wędrując po Ziemi Świętokrzyskiej podziwiam stan tamtejszych dróg: mają gładką nawierzchnię, są szerokie i często towarzyszą im ścieżki rowerowe[ fotografia]. Tu po trasie jest też Staszów, a to oznacza dodatkowo chodnik. W sumie to bardzo wygodny odcinek.
Krok XV. Oględów – Szydłów [ 26.02.2022]
Ten odcinek wiedzie wśród pól i wsi. Jest więc co oglądać, nie tylko dotychczasowy monotonny las. Moją uwagę zwraca pomnik[ fotografia] wystawiony przez uczestników Pielgrzymki Zamojsko – Lubaczowskiej w połowie drogi między Zamościem a Częstochową. Nie ma wątpliwości, że jestem na dobrej drodze.
Krok XVI. Szydłów – Glinka [ 20.03.2022]
Tego dnia wędrówkę rozpoczynam w “Polskim Carcassone”. Szydłów ma – podobnie jak słynny francuski gród – dobrze zachowaną linię murów obronnych z Bramą Krakowska [ fotografia]. Dalej idę wśród sadów i pól aż poczuję zmęczenie, czyli przeważnie po 10 – 15 kilometrach. Wówczas wsiadam na rower, docieram do Opla i jadę do domu. Tyle że droga powrotna robi się coraz dłuższa i wiem, że kiedyś trzeba będzie szukać noclegu.
Krok XVII. Glinka – Chmielnik [ 18.04.2022]
Najpierw jadę do Chmielnika, a potem wracam się do punktu, który osiągnąłem ostatnim razem. Moim ulubionym miejscem na odpoczynek, połączony z piciem i jedzeniem są przystanki autobusowe[ fotografia]. Przystanki dają też schronieniem przed deszczem ,chociaż z reguły przed wyjazdem na trasę uważnie studiuję prognozy pogody.
Krok XVIII. Chmielnik – Podlesie [ 20.4.2022]
W II połowie kwietnia 2022 roku trafiam na klika dni do sanatorium w Busku na podleczenie nadwyrężonego barku. To świetna okazja, by pokonać kilka odcinków pielgrzymki. Po zajęciach rehabilitacyjnych wsiadam do Opla z rowerem w bagażniku i jadę do Chmielnika. Tam auto zostaje, a ja maszeruję na zachód. Ja poprzednio cieszy mnie dobra infrastruktura drogowa[ fotografia]. Idę wytrwale tak daleko, jak się da. Widząc moją determinację, nawet deszcz przestaje padać. Kiedy wsiadam do auta, zaczyna znowu…
Krok XIX. Podlesie – Kije[ 21.04.2022]
Drugi etap, który zrealizowałem będąc w Busku. Po zajęciach wskakuję do Opla i pędzę do miejsca, do którego doszedłem dnia poprzedniego. Dochodzę do miejscowości Kije z bardzo starym [ XII wiek!] kościołem[ fotografia]. Dzisiaj ma szaty barokowe, ale ten pierwotny romanizm wciąż jest do zobaczenia w detalach.
Krok XX. Kije – Jasionna[2.05.2022]
Samochód zostawiam w Kijach i ruszam w drogę. Zaczął się maj i wreszcie mam piękną pogodę. Idę spokojnie, aby nie przegapić czegoś ciekawego. Nie przegapiam. Na poboczu dostrzegam niezwykły krzyż, dwustronny – postać Chrystusa jest po obu bokach[ fotografia]. Nie przypominam sobie, abym gdziekolwiek indziej widział podobny.
Krok XXI. Jasionna – Jędrzejów[ 06.2022]
Powoli wkraczam w zurbanizowane i ruchliwe okolice. Na szczęście są chodniki. Wiem, że po trasie jest przejście przez drogę ekspresową Nr 7, czego się obawiam, gdyż czasami bywa z tym problem, jeśli drogi są dostępne tylko dla aut. Tu jest to łatwe, wystarczy przejść tunelem. Zwykle zwracam uwagę na różne krzyże i pomniki, tym razem odnotowuję popiersie Jana Pawła Świętego[ fotografia]
Krok XXII. Jędrzejów – Nagłowice Kolonia[ 18.06.2022]
Samochód zostawiam przy okazałym pocysterskim kościele[ fotografia] w Jędrzejowie, gdzie zmarł Wincenty Kadłubek. I idę przed siebie nie wyznaczając odległości. Metą okazuje się być wieś Nagłowice Kolonia. Jest całkiem nieźle jeżeli chodzi o warunki przemarszu: wzdłuż jezdni są chodniki albo ścieżki rowerowe. Na pewnym odcinku jest akurat w budowie.
Krok XXIII. Nagłowice Kolonia – Chlewice [ 7.7.2022]
Samochód zostawiam w Chlewicach przy kościele, gdzie jest zapowiedź Pielgrzymki Zamojsko – Lubaczowskiej – fotografia. Wskakuję na rower i pędzę do punku wyjścia. Potem idę po chodnikach, ścieżkach rowerowych, a także odpoczywam i posilam się. Czyli to, co zwykle. Jest lato w pełni, zboża dojrzewają i za dwa tygodnie będą żniwa. Cisza, spokój. Nagle słyszę dziwny szum. Podnoszę głowę i widzę kilka amerykańskich śmigłowców Chinook. Potem sprawdzam, że leciały na jakiś pokaz lotniczy w Czechach.
Krok XXIV. Chlewice – Szczekociny [13.08. 2022].
Samochód zostawiam na sprawdzonym parkingu blisko kościoła w Chlewicach i idę. Zrazu jest wszystko w porządku, ale potem zaczyna się koszmar. Gdzie? Na granicy województw świętokrzyskiego i śląskiego, Kończą się ścieżki rowerowe i gładki asfalt, a zaczyna drogowa bylejakość, czyli zła nawierzchnia[ fotografia] i brak pobocza. O ścieżkach rowerowych należy zapomnieć. Z czego to się bierze? Otóż województwo świętokrzyskie otrzymuje dodatkowe fundusze w ramach programu UE “Polska Wschodnia”, który ma zadanie wyrównywać szanse rozwojowe. I robi to nader skutecznie. Wieczorem nie wracam do domu, tylko jadę do Częstochowy. Dlaczego? Patrz Krok XXX
Krok XXV. Szczekociny – Lelów [ 18.09.2022]
Na tym odcinku widzę napis, na który czekałem od setek kilometrów : “Powiat częstochowski” – fotografia. A więc już blisko. A po drodze widać sporo ciekawych obiektów, jak np. różne figury[, Matki Bożej, Świętych Jana Nepomucena i Floriana] czy kościół w Nakle, przy którym jest stylowa plebania z datą 1795 r.
Krok XXVI Lelów – Janów[ 16.10.2022]
Samochód czeka na mnie w Lelowie na uliczce przykościelnej, a ja – wspierając się na rowerze, na którym też spoczywa plecak – rozpoczynam swoją pielgrzymkę. Jak się czuję zmęczony czy głodny, tradycyjnie szukam przystanku autobusowego i tam odpoczywam. Pokrzepiony idę dalej, rozglądając się wokół bo, zaczyna się ciekawy obszar Orlich Gniazd[ fotografia]
Krok XXVII Janów – Zagórze[ 6.11.2022]
Samochód zostawiam w Janowie, miasteczku, gdzie zachowała się tradycyjna zabudowa[ fotografia]. Zaczynam marsz po głównej drodze Nr 46 prowadzącej do Częstochowy, ale po kilku kilometrach skręcam na północ w boczne dróżki. Otóż idąc dalej na wprost ominąłbym tzw. Przeprośną Górkę, miejsce które odwiedza każda pielgrzymka maszerująca od wschodu. Zamojsko – Lubaczowska również. Poza tym lepiej idzie się z dala od dużego ruchu drogowego.
Krok XXVIII Zagórze – Przeprośna Górka[ 19.11.2022]
Tym razem wybrałem się na dwa dni, z noclegiem w Częstochowie. Pierwszego dnia idę sobie do owej Przeprośnej Górki, z której widać Jasną Górę! Nazwa wywodzi się z tego, że to było ostatnie miejsce na “przeproszenie się z Matką Bożą. Jest tam także sanktuarium Ojca Pio – fotografia.
Krok XXIX. Przeprośna Górka – Jasna Góra[ 20.11.2022]
Noc spędzam w hotelu blisko Alei Najświętszej Marii Panny. Jest jeszcze ciemno kiedy wskakuję na rower i pustymi ulicami przemykam w stronę Przeprośnej Górki. Trochę ciężko się jedzie, bo trzeba wspiąć się na 296 m n.p.m. czyli dokładnie 60 metrów więcej niż w Częstochowie. Niby niewiele, ale czasami trzeba rower prowadzić. Docieram tam kiedy się rozwidnia. Wracam do miasta, zostawiam rower w samochodzie zaparkowanym przy hotelu i idę na Jasną Górę długą na 1,5 km Aleją NMP – fotografia. To moje drugie wejście do sanktuarium w trakcie mojego pielgrzymowania. O pierwszym piszę poniżej.
Krok XXX. Aleja Najświętszej Marii Panny – Jasna Góra[ 14.08.2022]
Skoro w grupie wystartowałem dwa lata wcześniej z Zamościa, to i z nią chcę zakończyć moje pielgrzymowanie, choć nie przeszedłem wszystkich odcinków i formalnie dotarłem do Szczekocin [ patrz wpis XXIV] Nocleg spędzam w jakimś hotelu na skraju Częstochowy. Jest jeszcze ciemno jak jadę samochodem do centrum miasta. Mam zamiar dołączyć do zamojsko – lubaczowskiej pielgrzymki i razem wejść na Jasną Górę. Ale nasi się spóźniają. Czekać czy wejść z innymi ? W końcu podejmuję decyzję, kiedy przechodzi akurat grupa z Garwolina i dołączam do nich. W sumie, co to za różnica. Emocje i miejsce jest to samo. Organizatorzy zadbali, aby każda grupa mogła spokojnie wejść do kaplicy Cudownego Obrazu – fotografia i mieć choć chwilę czasu na pomodlenie się. Cieszę się ogromnie, choć wiem, że przede mną jest jeszcze 60 km do przejścia. Uda się dopiero w listopadzie.
Kroki 1,2 Plus
Doszedłem do celu, ale idę nadal. W latach 2023 i 2024 [ dokładnie 3 sierpnia] biorę udział w pielgrzymce kościelnej na krótkim odcinku – z Topólczy do Zwierzyńca – raptem 5 kilometrów. Mało? Wystarczy, aby poczuć emocję i tę niesamowitą atmosferę. I żaden deszcz tych uczuć nie zakłóci. Na fotografii wymarsz z Topólczy.