Długo dojrzewałem do pieszej pielgrzymki – prawie 40 lat. Ale wcześniej miałem w niej swój udział: każdego roku przyjmowaliśmy w naszym domu pielgrzymów[ od 2 do 30 osób] wędrujących z Zamościa do Częstochowy. Kiedy metę pierwszego etapu przeniesiono ze Zwierzyńca do Szczebrzeszyna, przywoziłem stamtąd przynajmniej dwie osoby i potem odwoziłem na start następnego dnia. I zawsze, kiedy grupa odchodziła czułem jakiś zew. Aż w końcu mu uległem. I nie było to takie zwyczajne pielgrzymowanie, tylko rzec można hybrydowe. Nie przeszedłem całej trasy na raz pod skrzydłami kościelnego organizatora, ale w odcinkach, sam, i czasami z odstępstwami od oficjalnej trasy. Niekiedy pomijałem kolejny etap i przechodziłem na późniejszy lecz potem wracałem by przejść ten zaległy. I wciąż uczyłem się, jak uczynić przemarsz najbardziej efektywnym. No i mam na koncie dwa starty i dwa zakończenia.
Wiadomo, że takie zestawienie zawsze będzie subiektywne. Uroda nie jest bowiem mierzalna. Jednym coś się podoba, innym nie. I dobrze, że tak jest. Co by to było, gdyby wszyscy mieli takie same gusta i opinie? Koszmar. Nie widziałem wszystkich potencjalnych kandydatów do tej listy, zwłaszcza w Polsce zachodniej i północnej. Może więc, jest gdzieś jakaś perełka, która powinna się tu znaleźć. Natomiast na pewno wielkim nieobecnym jest Tykocin, w którym byłem w latach 70. XX wieku, ale bez aparatu. Gdybym miał swoje zdjęcia, wówczas przeurocze podlaskie miasteczko zajmowałoby tu poczesne miejsce. W zestawieniu uwzględniam miejscowości z prawami miejskim, do 10 tysięcy mieszkańców. Nie ma tu kolejności według “piękności”, za wyjątkiem pozycji pierwszej. Wiadomo, kto tam jest…